niedziela, 30 grudnia 2007


Od: Juanita
Data: 2006-08-18 19:48
Do: Arturo
Temat: moje problemy...

Witaj, Arturo !

Dziękuję Ci za wszystkie Twoje maile. Kolejna przepiękna prezentacja. Ja nie mam takich fajnych rzeczy u siebie w komputerku. Niesamowite są niektóre obrazy i piękna muzyka.

Dzięki za fotki. Sympatycznie wyglądasz na jednej - skupiony i zamyślony (druga nie chce mi się otworzyć).

Wczoraj jeszcze zajrzałam do komputerka i miałam problem z pocztą, którą mam w Outloocku. Nie mogłam ściągnąć z "Tlenu" swojej poczty, stale wyskakiwał jakiś błąd. A czułam, że jest coś od Ciebie. Rano włączyłam "kompik" przed wyjściem do pracy, ale zobaczyłam, że nie zdążę ściągnąć przed wyjściem. Tyle tego, że byłoby na godzinę odbierania !

Wcześniej nie mogłam, bo komputer stoi u Justyny, a ona dość długo rano śpi. Dzisiaj po pracy miałam problem taki sam, jak wieczorem. W końcu weszłam do poczty na serwerze (nie wiem, czy dobrze to nazywam, bo jestem komputerowym analfabetą, jak już Tobie wspomniałam)."Długi" wiersz przeczytam później. Z pewnością interesujący, ale na razie byłam w stanie rzucić tylko okiem.

Szczerze współczuję choroby. Że też musiało Ciebie dopaść przy tak pięknej pogodzie. Domyślam się, że paskudnie się czujesz. Więc tym bardziej dbaj o siebie teraz, by to dziadostwo się od Ciebie odczepiło, Panie Doktorze.

Zupełnie zaskoczyłeś mnie swoją profesją. Niezły "agent" był z Twojego Ojca. Od kiedy to "głąby" - zostają lekarzami ? Uśmiałam się, czytając to. Wcześniej wiedziałam, że masz swoją firmę i dowiedziałam się, że zarządzasz ludźmi (tak wynikało z któregoś maila), ale nie odgadłabym za nic na świecie, że jesteś lekarzem.

Twoje córki, to już dojrzałe damy. Pewnie mają już swoje rodziny. Co do mojej Cataliny to problemy są dość poważne. Napiszę o tym w innym terminie.

Jeszcze dzisiaj chcę odwiedzić mojego kuzyna, a właściwie jego małżonkę, bo od jakiegoś czasu mnie zaprasza.

Teraz kończę już, bo trochę późno na wizytę się zrobiło. Pisałam to wszystko chaotycznie, w pośpiechu. Gdybym miała więcej czasu, przemyślałabym, co Tobie napisać i jak najlepiej ułożyć treść. Ale już trudno... Fotkę Justy mam zrobioną przez komórkę (sama sobie pstrykała). Wrzuciłam ją, a swoje mam stare... z 1999 roku. A co Tobie da moja fotka?

Dzięki za pozdrowienia. Catalinie też przekazałam - ucieszyła się. Faktycznie jest bardzo dobrym dzieckiem i w sumie bardzo wrażliwym, tylko gdzieś pogubiła mi się po drodze i nie bardzo daje się naprowadzić.

Wracaj do zdrowia słabiutki kotku ! Obyś jak najszybciej był jak energiczny tygrys. :)
Juanita

wtorek, 25 grudnia 2007




Od: Arturo
Data: 2006-08-17 22:57
Do: Juanita
Temat: Re: napiszesz?


Witaj !


Nie mogę zasnąć, chyba mam trochę podwyższoną temperaturę. Włączyłem komputer z nadzieją, że będzie coś od Ciebie i nie zawiodłem się.

Wychowałem dwie córki. Mają 30 i 26 lat. Wiele z nimi rozmawiałem, gdyż jak wszystkie dzieci miały problemy i stwarzały problemy. Jak się dobrze zastanowić, to powielają przeważnie nasze problemy z tego samego okresu życia. Nie mam z Tobą innego, szybszego kontaktu a doświadczenie posiadam także z gabinetu lekarskiego. Napisz więc, jakie masz problemy z Cataliną.
Mózg ludzki jest jak komputer - jeżeli ma większość danych, znajduje wyjście z problemu. Wszystkie dzieci są nasze...

Przy okazji przesyłam w załączniku dwa zdjęcia z wieczorku literackiego z Benidormu - maj 2005. Nie przejmuj się - wszystko co złe - minie.

Pozdrawiam.
Arturo (herbu Piguła).

czwartek, 6 grudnia 2007

KSIĘŻYC

Od: Arturo
Data: 2006-08-17 21:27
Do: Juanita
Temat: Re: O uczcie dla oczu, uszu i podniebienia...


Witaj !


Nie pamiętam już, by ktoś do mnie zwracał się tak ciepło. Jestem wręcz wzruszony. Zupełnie mnie rozbroiłaś swą niezwykłą delikatnością i swoją poezją, pisaną prozą. Masz niezwykły talent.


Wyjątkowo nie będę pisał dużo, gdyż, również wyjątkowo, zachorowałem na zapalenie nerek. Wszystko będzie dobrze - lekarz niedaleko.


Gdy miałem 17 lat ojciec mi powiedział: "Synu ! Ani z ciebie matematyk, ani - polonista. Głąb jesteś ! Pójdziesz więc na medycynę !" I tak zostałem lekarzem . Teraz już wiesz, jaki mam zawód. Mam firmę Zespół Gabinetów Lekarskich w Alicante.


Kończę na razie, bo jestem słabiutki jak kotek, tym bardziej, że nie przerywam pracy. Przesyłam Tobie dwa wiersze oraz załącznik, aby uprzyjemnić wolniejsze chwile.


Pozdrów Pannę Catalinę - musi być bardzo wrażliwym dzieckiem (o przepraszam - wrażliwą kobietką).

Serdecznie pozdrawiam Was obie -

Arturo Chorowitek.




NA KRAWĘDZI



Stała na krawędzi -

- samotna, zagubiona...

Nie wiedziała kim była, jest i będzie -

- taka bezimienna,

po prostu - Ona.


Gdy wiatr swą pieśnią ją owiał,

zadrżała od chłodu,

do głębi drobnej duszy

wpiły się palce lodu

i w dół spojrzała,w asfaltu ciemne oczy...

Zadrżała

a strachu warkocze

spętały podstawę i tak chwiejną.



Spłynęła bliżej krawędzi zielonej.

W dali krzyk bitego starca,

płacz kobiety toczonej

chorobą straszną, bolesną nad zmysły;

łkanie głodnego dziecka,

którego marzenia prysły

jak bańki mydlane. Zdradziecka

krawędź ugięła się lekko...



Wzrok z czarnej otchłani

uniósł się w górę, w górę

a na niej błękit,

szum skrzydeł i dźwięki

organów Fugi Bacha pienia

oddaliły męki duszy,

dając chwilę ekstazy - zapomnienia,

unosząc jaźń całą

najwyżej, jak we śnie...



Strzały wdarły się grzmotem...

Marzenia ?... Za wcześnie.

Ach, wziąć świat w ramiona

i za chwilę małą

strach, głód, chorobę przejąć...

Co by to dało ?



-" Kim jesteś ?"-szepnął przechodzień

a twarz mu pobladła.

-" Ja ? Jestem kropelką."-

I spadła.



UWOLNIENIE



Kiedy czuję Cię, kochana, blisko -

- Twoje ramię, co muska niechcący

wtedy Księżyc podgląda nas nisko,

świat wydaje się stawać gorący.



Prąd przenika mnie do szpiku kości,

dłoń bezwiednie poszuka Twej dłoni

i millennium wspólnego nie dość ci

a galopu serca nie dogonisz.



Tak pokłonią się nam smukłe drzewa,

swoje głosy ściszą nocne ptaki,

bo miłości pieśń w duszy zaśpiewam,

kładąc lekko Cię tam, gdzie są maki.



Podmuch wiatru Twe usta rozchyli,

rzęsy skryją policzki płonące.

Dotknę włosów jak skrzydeł motyli.

Potem - reszty - ochotą dyszące.



Kiedy musnę Twą szyję ustami,

gdy westchnienie usłyszę a ręce

Twe oplotą me ciało sieciami,

wtedy bogów wysławię w podzięce.



I zachłannie uwolnię Cię całą.

Także siebie - z wszystkiego co mamy.

A i wtedy wciąż będzie za mało,

bo czas wcale nie jest dokonany.


Tak wyryjesz swój obraz w pamięci,

bym pamiętał na całe stulecie.

Lecz cóż zrobię, gdy wspomnienie znęci ?

...Bo też będzie najpiękniejsze w świecie.


wtorek, 4 grudnia 2007

IBIZA - WSCHÓD SŁOŃCA


Od: Juanita
Data: 2006-08-17 21:59
Do: Arturo
Temat: Napiszesz?


Dobry wieczór!
Jej, to nie tak z tą pracą. Ja codziennie pracuję inaczej. Dziś miałam od 5.30 ale do 11.00, a do 16.30 pracuję, kiedy chodzę na 11.00. Jutro zaczynam swoje o 11.00 ale wyjątkowo kończę o 16.00. W przyszłym tygodniu zmiany kończę o 12.00 lub zaczynam o tej porze. Tak to wygląda... i nie jestem pielęgniarką. A do pracy mam dość blisko - 15 minut idąc pieszo.

Oczywiście, że otwieram załączniki, ale te śmieszne filmy... Przyznam się, że nie bardzo wiem, co z tym zrobić. Pisałam w ostatnim mailu, że ja niezbyt jestem zorientowana w sprawach komputerowo-internetowych. Coś tam poklikałam, ale do niczego nie doszłam (brak dobrego nauczyciela). Na dodatek nie dysponowałam zbyt dużą ilością czasu.

Ja na szczęście nie dostaję tak dziwnych maili, jak Ty. Ale zdarzają się różni ludzie, którzy różnie mają w głowie, więc i maile trafiają się różne jak widać.

Masz jakąś rację w tym, co napisałeś o tej niby "wiedzy tajemnej", a co do wyciszania poziomu energetycznego, to akurat na moich kursach z tym się nie zetknęłam. Nie mam więc wiedzy w tym zakresie.

Z tym telefonem trochę nie zrozumiałeś mnie. Pisałam, że nawet nie mam śmiałości byś Ty dzwonił do mnie. Tzn. sama nie wiem, czego się obawiam.
Problem także w tym, iż prawie nigdy nie jestem sama, bo teraz już praca, a jak jestem w domu, to zawsze z córką (z którą mam troszkę problemów i jak najmniej chcę ją teraz zostawiać samą). Dziś, co prawda wybrałam się rowerem do mamy, tam wędrowałam sobie po łąkach w samotności, pomyślałam nawet... ale przemyśliwałam też sprawy z córką i dopadła mnie chandra. Jej... niepotrzebnie Ci głowę zaprzątam jakimiś tam moimi problemami. Wybacz! Chyba zostawię to wszystko do następnego tygodnia.

Jutro jeszcze będę mogła do Ciebie napisać, a w weekend prawdopodobnie przyjedzie siostra z synem (z Pabianic) i pewnie nie uda mi się odezwać do Ciebie. Siostrzeniec okupuje komputer maksymalnie, bo u siebie nie ma Internetu. Zresztą może jakąś wycieczkę sobie zorganizujemy.

Ja również oczekuję dalszych wieści od Ciebie, jeżeli zechcesz jeszcze napisać do "baby z problemami" (hihihi ;))

Pozdrówka i misiaczki!
Juanita

sobota, 1 grudnia 2007


Od: Juanita
Data: 2006-08-17 16:39
Do: Arturo
Temat: O uczcie dla oczu, uszu i podniebienia...

Wracam, by odpisać na Twój list.


Ależ Pawełku, mówisz, że się mnie uczepiłeś... patrzę, patrzę, oglądam się za siebie i nie widzę... nie czuję... No, może tylko jakiegoś sympatycznego, miłego i chyba ciepłego człowieka po drugiej stronie łącza. Człowieka, który wydaje się bardzo interesującym mężczyzną. Na tyle interesującym, że również i ja chciałabym się trochę więcej o nim dowiedzieć. Stąd interesuje mnie, czym zajmujesz się na co dzień, czy wykorzystujesz w tym swoje zainteresowania i talenty... A Ty nie chcesz się przyznać do tego ! I tak jesteś dla mnie bardzo tajemniczy. Te kilka maili, w których napisałeś o sobie, to wszystko mało, mało, mało... Rozumiem, że w tak krótkim czasie i w taki sposób nie można się za wiele dowiedzieć o sobie. Czasem ludzie są ze sobą latami, a tak naprawdę nie znają się do samego końca.

Człowiek w rzeczywistości jest jedną wielką zagadką. To jest bardzo pasjonujące: poznawać się, odkrywać swoje pasje, zainteresowania, charaktery... Uczyć się siebie nawzajem !

O, hola, hola, ale się zagalopowałam ! To bardzo ważne sprawy, ale to już raczej dotyczy prawdziwego związku dwojga ludzi. No, a w związkach powinno być prawidłowością poznawanie się wręcz na wylot, nawet najczarniejszych zakamarków swojej duszy. Nie powinno mieć się przed sobą żadnych tajemnic (a rozmowy o seksie i otwartość w tych kwestiach powinny być sprawą zasadniczą). Tylko wtedy związek kwitnie, można go pielęgnować i rozwijać się w nim. Nie wiem, czy masz podobne zdanie w tym temacie ?! Ale nie omieszkam jeszcze dodać, że człowiek jest istotą wolną i nawet w związku (według mnie) każdy powinien mieć jakiś obszar przeznaczony wyłącznie dla siebie, w którym się realizuje ( nieobcy drugiej stronie oczywiście).

No cóż, przelotne znajomości... mnie również coś takiego nie interesuje. Mam za sobą bezsensowne małżeństwo trwające 4 lata, i potem związek z ojcem Cataliny trwający około 6-ściu lat (czy przestraszyłam Ciebie ?). I powiem Tobie, że ja z kolei nie potrafię być z osobą, która tylko myśli, że kocha, a wszystkie jej czyny świadczą przeciwko temu. Bycie w takim związku jest prawdziwą męczarnią. Porównałabym je nawet do samookaleczania się ! Ja tak nie potrafię ! Jak będziesz chciał, to kiedyś mogę trochę więcej napisać o tym, dlaczego tak się stało, a nawet dlaczego te związki w ogóle zaistniały. A może już nie będziesz chciał ?! To się okaże...

Jakby nie było, około 11 lat jestem sama. Dopiero od jakiegoś czasu tak naprawdę pragnę poznać kogoś, kto byłby bliski i drogi memu sercu i by moje uczucie było odwzajemnione. Trudno iść samemu przez życie, nie mając znikąd żadnego wsparcia. Z rodziną, to wiesz, jak jest czasami... Jej, ale mnie wzięło... już teraz jestem cichutko... czytam jeszcze Twój list... i odpisuję dalej...

Acha, Twój głos... hihihi... Ale się uśmiałam... niezły żartowniś z Ciebie... jesteś niemożliwy... Skąd takie pomysły? Uciekinierzy, brygady antyterrorystyczne... itd. A ja i tak Tobie nie wierzę. Sądzę, że z pewnością ładnie śpiewasz.

Moja mama ładnie śpiewała, jak była młoda i dalej ładnie śpiewa, choć oczywiście głos już trochę nie ten (w końcu ma swoje 78 lat). O cholerka (przepraszam), bo już mi się marzy, by usłyszeć, jak śpiewasz.

Arturo, piękna jest ta prezentacja, którą mi przesłałeś. Jak oglądałam ją po raz pierwszy, akurat weszła Catalina i przysiadła pełna zachwytów nad obrazami (ona zaczyna się ostatnio trochę interesować plastyką, stąd pociągają ją piękne obrazy, zwłaszcza słynnych artystów).
Przyznam się, że niezbyt poznałam tajniki dot. komputera i spraw z nim związanych (bardzo mało potrafię w tym zakresie). Patrząc na tekst pomyślałam najpierw, czy to nie jest jakiś wiersz, a potem zwróciłam uwagę na powtarzające się fragmenty i pomyślałam, że pewnie to słowa piosenki. Aż wstyd się przyznać, że dopiero na koniec się zorientowałam, że i muzyka jest w tej prezentacji. Przed chwilą wysłuchałam już w połączeniu z obrazem.Wszystko jest piękne, obrazy, muzyka, głos śpiewającego. Jestem zachwycona i dziękuję za to.

Miałam się gdzieś wybrać, ale zabrałam się za pisanie do Ciebie, bo wieczorkiem mogę paść "jak mucha" po dzisiejszym rannym wstawaniu. Na szczęście jutro idę na 11.00 do pracy a właściwie na 10.00, bo jedną godzinę oddaję koleżance.

Ale sobie dzisiaj pojadłam, aż Ci napiszę o tym. Ziemniaczki pieczone w piecyku były po prostu pyszniutkie. Ze świeżym masełkiem - po prostu mniam, mniam. Na pewno nie takie, jak z ogniska, ale też bardzo dobre. Do tego, jak już uruchamiałam piecyk, to przygotowałam prawdziwą "bombę". Nie wiem, czy jadasz i lubisz cukinię ?! Przygotowałam pokrojone ziemniaczki, cukinię, cebulkę, pomidorki, wszystko wyłożyłam na kilku kawałkach folii aluminiowej, przesypałam przyprawami, na wierzchu położyłam wiórki masełka, zacisnęłam w tej folii i... do piecyka ! Pomysł chwili i nie myślałam, że będzie takie pyszne. Będąc 6 dni tylko na surowych owocach i warzywach smakowało wyjątkowo ! Te aromaty po rozpakowaniu... po prostu rozkosz dla podniebienia...

A teraz wypadałoby wsiąść na rowerek i trochę na powietrze. Mam nadzieję, że nie pozwolę sobie, by mnie coś od tego odwiodło.

Z niecierpliwością (o kurcze) oczekuję dalszych słów od Ciebie. A może zechcesz przesłać mi jakąś swoją fotkę? Ucieszyłoby mnie to bardzo.

Wieczór zapowiada się cieplutki, więc życzę Tobie, by był dla Ciebie miły!

Juanita