sobota, 1 grudnia 2007
Od: Juanita
Data: 2006-08-17 16:39
Do: Arturo
Temat: O uczcie dla oczu, uszu i podniebienia...
Wracam, by odpisać na Twój list.
Ależ Pawełku, mówisz, że się mnie uczepiłeś... patrzę, patrzę, oglądam się za siebie i nie widzę... nie czuję... No, może tylko jakiegoś sympatycznego, miłego i chyba ciepłego człowieka po drugiej stronie łącza. Człowieka, który wydaje się bardzo interesującym mężczyzną. Na tyle interesującym, że również i ja chciałabym się trochę więcej o nim dowiedzieć. Stąd interesuje mnie, czym zajmujesz się na co dzień, czy wykorzystujesz w tym swoje zainteresowania i talenty... A Ty nie chcesz się przyznać do tego ! I tak jesteś dla mnie bardzo tajemniczy. Te kilka maili, w których napisałeś o sobie, to wszystko mało, mało, mało... Rozumiem, że w tak krótkim czasie i w taki sposób nie można się za wiele dowiedzieć o sobie. Czasem ludzie są ze sobą latami, a tak naprawdę nie znają się do samego końca.
Człowiek w rzeczywistości jest jedną wielką zagadką. To jest bardzo pasjonujące: poznawać się, odkrywać swoje pasje, zainteresowania, charaktery... Uczyć się siebie nawzajem !
O, hola, hola, ale się zagalopowałam ! To bardzo ważne sprawy, ale to już raczej dotyczy prawdziwego związku dwojga ludzi. No, a w związkach powinno być prawidłowością poznawanie się wręcz na wylot, nawet najczarniejszych zakamarków swojej duszy. Nie powinno mieć się przed sobą żadnych tajemnic (a rozmowy o seksie i otwartość w tych kwestiach powinny być sprawą zasadniczą). Tylko wtedy związek kwitnie, można go pielęgnować i rozwijać się w nim. Nie wiem, czy masz podobne zdanie w tym temacie ?! Ale nie omieszkam jeszcze dodać, że człowiek jest istotą wolną i nawet w związku (według mnie) każdy powinien mieć jakiś obszar przeznaczony wyłącznie dla siebie, w którym się realizuje ( nieobcy drugiej stronie oczywiście).
No cóż, przelotne znajomości... mnie również coś takiego nie interesuje. Mam za sobą bezsensowne małżeństwo trwające 4 lata, i potem związek z ojcem Cataliny trwający około 6-ściu lat (czy przestraszyłam Ciebie ?). I powiem Tobie, że ja z kolei nie potrafię być z osobą, która tylko myśli, że kocha, a wszystkie jej czyny świadczą przeciwko temu. Bycie w takim związku jest prawdziwą męczarnią. Porównałabym je nawet do samookaleczania się ! Ja tak nie potrafię ! Jak będziesz chciał, to kiedyś mogę trochę więcej napisać o tym, dlaczego tak się stało, a nawet dlaczego te związki w ogóle zaistniały. A może już nie będziesz chciał ?! To się okaże...
Jakby nie było, około 11 lat jestem sama. Dopiero od jakiegoś czasu tak naprawdę pragnę poznać kogoś, kto byłby bliski i drogi memu sercu i by moje uczucie było odwzajemnione. Trudno iść samemu przez życie, nie mając znikąd żadnego wsparcia. Z rodziną, to wiesz, jak jest czasami... Jej, ale mnie wzięło... już teraz jestem cichutko... czytam jeszcze Twój list... i odpisuję dalej...
Acha, Twój głos... hihihi... Ale się uśmiałam... niezły żartowniś z Ciebie... jesteś niemożliwy... Skąd takie pomysły? Uciekinierzy, brygady antyterrorystyczne... itd. A ja i tak Tobie nie wierzę. Sądzę, że z pewnością ładnie śpiewasz.
Moja mama ładnie śpiewała, jak była młoda i dalej ładnie śpiewa, choć oczywiście głos już trochę nie ten (w końcu ma swoje 78 lat). O cholerka (przepraszam), bo już mi się marzy, by usłyszeć, jak śpiewasz.
Arturo, piękna jest ta prezentacja, którą mi przesłałeś. Jak oglądałam ją po raz pierwszy, akurat weszła Catalina i przysiadła pełna zachwytów nad obrazami (ona zaczyna się ostatnio trochę interesować plastyką, stąd pociągają ją piękne obrazy, zwłaszcza słynnych artystów).
Przyznam się, że niezbyt poznałam tajniki dot. komputera i spraw z nim związanych (bardzo mało potrafię w tym zakresie). Patrząc na tekst pomyślałam najpierw, czy to nie jest jakiś wiersz, a potem zwróciłam uwagę na powtarzające się fragmenty i pomyślałam, że pewnie to słowa piosenki. Aż wstyd się przyznać, że dopiero na koniec się zorientowałam, że i muzyka jest w tej prezentacji. Przed chwilą wysłuchałam już w połączeniu z obrazem.Wszystko jest piękne, obrazy, muzyka, głos śpiewającego. Jestem zachwycona i dziękuję za to.
Miałam się gdzieś wybrać, ale zabrałam się za pisanie do Ciebie, bo wieczorkiem mogę paść "jak mucha" po dzisiejszym rannym wstawaniu. Na szczęście jutro idę na 11.00 do pracy a właściwie na 10.00, bo jedną godzinę oddaję koleżance.
Ale sobie dzisiaj pojadłam, aż Ci napiszę o tym. Ziemniaczki pieczone w piecyku były po prostu pyszniutkie. Ze świeżym masełkiem - po prostu mniam, mniam. Na pewno nie takie, jak z ogniska, ale też bardzo dobre. Do tego, jak już uruchamiałam piecyk, to przygotowałam prawdziwą "bombę". Nie wiem, czy jadasz i lubisz cukinię ?! Przygotowałam pokrojone ziemniaczki, cukinię, cebulkę, pomidorki, wszystko wyłożyłam na kilku kawałkach folii aluminiowej, przesypałam przyprawami, na wierzchu położyłam wiórki masełka, zacisnęłam w tej folii i... do piecyka ! Pomysł chwili i nie myślałam, że będzie takie pyszne. Będąc 6 dni tylko na surowych owocach i warzywach smakowało wyjątkowo ! Te aromaty po rozpakowaniu... po prostu rozkosz dla podniebienia...
A teraz wypadałoby wsiąść na rowerek i trochę na powietrze. Mam nadzieję, że nie pozwolę sobie, by mnie coś od tego odwiodło.
Z niecierpliwością (o kurcze) oczekuję dalszych słów od Ciebie. A może zechcesz przesłać mi jakąś swoją fotkę? Ucieszyłoby mnie to bardzo.
Wieczór zapowiada się cieplutki, więc życzę Tobie, by był dla Ciebie miły!
Juanita
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz