niedziela, 30 grudnia 2007


Od: Juanita
Data: 2006-08-18 19:48
Do: Arturo
Temat: moje problemy...

Witaj, Arturo !

Dziękuję Ci za wszystkie Twoje maile. Kolejna przepiękna prezentacja. Ja nie mam takich fajnych rzeczy u siebie w komputerku. Niesamowite są niektóre obrazy i piękna muzyka.

Dzięki za fotki. Sympatycznie wyglądasz na jednej - skupiony i zamyślony (druga nie chce mi się otworzyć).

Wczoraj jeszcze zajrzałam do komputerka i miałam problem z pocztą, którą mam w Outloocku. Nie mogłam ściągnąć z "Tlenu" swojej poczty, stale wyskakiwał jakiś błąd. A czułam, że jest coś od Ciebie. Rano włączyłam "kompik" przed wyjściem do pracy, ale zobaczyłam, że nie zdążę ściągnąć przed wyjściem. Tyle tego, że byłoby na godzinę odbierania !

Wcześniej nie mogłam, bo komputer stoi u Justyny, a ona dość długo rano śpi. Dzisiaj po pracy miałam problem taki sam, jak wieczorem. W końcu weszłam do poczty na serwerze (nie wiem, czy dobrze to nazywam, bo jestem komputerowym analfabetą, jak już Tobie wspomniałam)."Długi" wiersz przeczytam później. Z pewnością interesujący, ale na razie byłam w stanie rzucić tylko okiem.

Szczerze współczuję choroby. Że też musiało Ciebie dopaść przy tak pięknej pogodzie. Domyślam się, że paskudnie się czujesz. Więc tym bardziej dbaj o siebie teraz, by to dziadostwo się od Ciebie odczepiło, Panie Doktorze.

Zupełnie zaskoczyłeś mnie swoją profesją. Niezły "agent" był z Twojego Ojca. Od kiedy to "głąby" - zostają lekarzami ? Uśmiałam się, czytając to. Wcześniej wiedziałam, że masz swoją firmę i dowiedziałam się, że zarządzasz ludźmi (tak wynikało z któregoś maila), ale nie odgadłabym za nic na świecie, że jesteś lekarzem.

Twoje córki, to już dojrzałe damy. Pewnie mają już swoje rodziny. Co do mojej Cataliny to problemy są dość poważne. Napiszę o tym w innym terminie.

Jeszcze dzisiaj chcę odwiedzić mojego kuzyna, a właściwie jego małżonkę, bo od jakiegoś czasu mnie zaprasza.

Teraz kończę już, bo trochę późno na wizytę się zrobiło. Pisałam to wszystko chaotycznie, w pośpiechu. Gdybym miała więcej czasu, przemyślałabym, co Tobie napisać i jak najlepiej ułożyć treść. Ale już trudno... Fotkę Justy mam zrobioną przez komórkę (sama sobie pstrykała). Wrzuciłam ją, a swoje mam stare... z 1999 roku. A co Tobie da moja fotka?

Dzięki za pozdrowienia. Catalinie też przekazałam - ucieszyła się. Faktycznie jest bardzo dobrym dzieckiem i w sumie bardzo wrażliwym, tylko gdzieś pogubiła mi się po drodze i nie bardzo daje się naprowadzić.

Wracaj do zdrowia słabiutki kotku ! Obyś jak najszybciej był jak energiczny tygrys. :)
Juanita

wtorek, 25 grudnia 2007




Od: Arturo
Data: 2006-08-17 22:57
Do: Juanita
Temat: Re: napiszesz?


Witaj !


Nie mogę zasnąć, chyba mam trochę podwyższoną temperaturę. Włączyłem komputer z nadzieją, że będzie coś od Ciebie i nie zawiodłem się.

Wychowałem dwie córki. Mają 30 i 26 lat. Wiele z nimi rozmawiałem, gdyż jak wszystkie dzieci miały problemy i stwarzały problemy. Jak się dobrze zastanowić, to powielają przeważnie nasze problemy z tego samego okresu życia. Nie mam z Tobą innego, szybszego kontaktu a doświadczenie posiadam także z gabinetu lekarskiego. Napisz więc, jakie masz problemy z Cataliną.
Mózg ludzki jest jak komputer - jeżeli ma większość danych, znajduje wyjście z problemu. Wszystkie dzieci są nasze...

Przy okazji przesyłam w załączniku dwa zdjęcia z wieczorku literackiego z Benidormu - maj 2005. Nie przejmuj się - wszystko co złe - minie.

Pozdrawiam.
Arturo (herbu Piguła).

czwartek, 6 grudnia 2007

KSIĘŻYC

Od: Arturo
Data: 2006-08-17 21:27
Do: Juanita
Temat: Re: O uczcie dla oczu, uszu i podniebienia...


Witaj !


Nie pamiętam już, by ktoś do mnie zwracał się tak ciepło. Jestem wręcz wzruszony. Zupełnie mnie rozbroiłaś swą niezwykłą delikatnością i swoją poezją, pisaną prozą. Masz niezwykły talent.


Wyjątkowo nie będę pisał dużo, gdyż, również wyjątkowo, zachorowałem na zapalenie nerek. Wszystko będzie dobrze - lekarz niedaleko.


Gdy miałem 17 lat ojciec mi powiedział: "Synu ! Ani z ciebie matematyk, ani - polonista. Głąb jesteś ! Pójdziesz więc na medycynę !" I tak zostałem lekarzem . Teraz już wiesz, jaki mam zawód. Mam firmę Zespół Gabinetów Lekarskich w Alicante.


Kończę na razie, bo jestem słabiutki jak kotek, tym bardziej, że nie przerywam pracy. Przesyłam Tobie dwa wiersze oraz załącznik, aby uprzyjemnić wolniejsze chwile.


Pozdrów Pannę Catalinę - musi być bardzo wrażliwym dzieckiem (o przepraszam - wrażliwą kobietką).

Serdecznie pozdrawiam Was obie -

Arturo Chorowitek.




NA KRAWĘDZI



Stała na krawędzi -

- samotna, zagubiona...

Nie wiedziała kim była, jest i będzie -

- taka bezimienna,

po prostu - Ona.


Gdy wiatr swą pieśnią ją owiał,

zadrżała od chłodu,

do głębi drobnej duszy

wpiły się palce lodu

i w dół spojrzała,w asfaltu ciemne oczy...

Zadrżała

a strachu warkocze

spętały podstawę i tak chwiejną.



Spłynęła bliżej krawędzi zielonej.

W dali krzyk bitego starca,

płacz kobiety toczonej

chorobą straszną, bolesną nad zmysły;

łkanie głodnego dziecka,

którego marzenia prysły

jak bańki mydlane. Zdradziecka

krawędź ugięła się lekko...



Wzrok z czarnej otchłani

uniósł się w górę, w górę

a na niej błękit,

szum skrzydeł i dźwięki

organów Fugi Bacha pienia

oddaliły męki duszy,

dając chwilę ekstazy - zapomnienia,

unosząc jaźń całą

najwyżej, jak we śnie...



Strzały wdarły się grzmotem...

Marzenia ?... Za wcześnie.

Ach, wziąć świat w ramiona

i za chwilę małą

strach, głód, chorobę przejąć...

Co by to dało ?



-" Kim jesteś ?"-szepnął przechodzień

a twarz mu pobladła.

-" Ja ? Jestem kropelką."-

I spadła.



UWOLNIENIE



Kiedy czuję Cię, kochana, blisko -

- Twoje ramię, co muska niechcący

wtedy Księżyc podgląda nas nisko,

świat wydaje się stawać gorący.



Prąd przenika mnie do szpiku kości,

dłoń bezwiednie poszuka Twej dłoni

i millennium wspólnego nie dość ci

a galopu serca nie dogonisz.



Tak pokłonią się nam smukłe drzewa,

swoje głosy ściszą nocne ptaki,

bo miłości pieśń w duszy zaśpiewam,

kładąc lekko Cię tam, gdzie są maki.



Podmuch wiatru Twe usta rozchyli,

rzęsy skryją policzki płonące.

Dotknę włosów jak skrzydeł motyli.

Potem - reszty - ochotą dyszące.



Kiedy musnę Twą szyję ustami,

gdy westchnienie usłyszę a ręce

Twe oplotą me ciało sieciami,

wtedy bogów wysławię w podzięce.



I zachłannie uwolnię Cię całą.

Także siebie - z wszystkiego co mamy.

A i wtedy wciąż będzie za mało,

bo czas wcale nie jest dokonany.


Tak wyryjesz swój obraz w pamięci,

bym pamiętał na całe stulecie.

Lecz cóż zrobię, gdy wspomnienie znęci ?

...Bo też będzie najpiękniejsze w świecie.


wtorek, 4 grudnia 2007

IBIZA - WSCHÓD SŁOŃCA


Od: Juanita
Data: 2006-08-17 21:59
Do: Arturo
Temat: Napiszesz?


Dobry wieczór!
Jej, to nie tak z tą pracą. Ja codziennie pracuję inaczej. Dziś miałam od 5.30 ale do 11.00, a do 16.30 pracuję, kiedy chodzę na 11.00. Jutro zaczynam swoje o 11.00 ale wyjątkowo kończę o 16.00. W przyszłym tygodniu zmiany kończę o 12.00 lub zaczynam o tej porze. Tak to wygląda... i nie jestem pielęgniarką. A do pracy mam dość blisko - 15 minut idąc pieszo.

Oczywiście, że otwieram załączniki, ale te śmieszne filmy... Przyznam się, że nie bardzo wiem, co z tym zrobić. Pisałam w ostatnim mailu, że ja niezbyt jestem zorientowana w sprawach komputerowo-internetowych. Coś tam poklikałam, ale do niczego nie doszłam (brak dobrego nauczyciela). Na dodatek nie dysponowałam zbyt dużą ilością czasu.

Ja na szczęście nie dostaję tak dziwnych maili, jak Ty. Ale zdarzają się różni ludzie, którzy różnie mają w głowie, więc i maile trafiają się różne jak widać.

Masz jakąś rację w tym, co napisałeś o tej niby "wiedzy tajemnej", a co do wyciszania poziomu energetycznego, to akurat na moich kursach z tym się nie zetknęłam. Nie mam więc wiedzy w tym zakresie.

Z tym telefonem trochę nie zrozumiałeś mnie. Pisałam, że nawet nie mam śmiałości byś Ty dzwonił do mnie. Tzn. sama nie wiem, czego się obawiam.
Problem także w tym, iż prawie nigdy nie jestem sama, bo teraz już praca, a jak jestem w domu, to zawsze z córką (z którą mam troszkę problemów i jak najmniej chcę ją teraz zostawiać samą). Dziś, co prawda wybrałam się rowerem do mamy, tam wędrowałam sobie po łąkach w samotności, pomyślałam nawet... ale przemyśliwałam też sprawy z córką i dopadła mnie chandra. Jej... niepotrzebnie Ci głowę zaprzątam jakimiś tam moimi problemami. Wybacz! Chyba zostawię to wszystko do następnego tygodnia.

Jutro jeszcze będę mogła do Ciebie napisać, a w weekend prawdopodobnie przyjedzie siostra z synem (z Pabianic) i pewnie nie uda mi się odezwać do Ciebie. Siostrzeniec okupuje komputer maksymalnie, bo u siebie nie ma Internetu. Zresztą może jakąś wycieczkę sobie zorganizujemy.

Ja również oczekuję dalszych wieści od Ciebie, jeżeli zechcesz jeszcze napisać do "baby z problemami" (hihihi ;))

Pozdrówka i misiaczki!
Juanita

sobota, 1 grudnia 2007


Od: Juanita
Data: 2006-08-17 16:39
Do: Arturo
Temat: O uczcie dla oczu, uszu i podniebienia...

Wracam, by odpisać na Twój list.


Ależ Pawełku, mówisz, że się mnie uczepiłeś... patrzę, patrzę, oglądam się za siebie i nie widzę... nie czuję... No, może tylko jakiegoś sympatycznego, miłego i chyba ciepłego człowieka po drugiej stronie łącza. Człowieka, który wydaje się bardzo interesującym mężczyzną. Na tyle interesującym, że również i ja chciałabym się trochę więcej o nim dowiedzieć. Stąd interesuje mnie, czym zajmujesz się na co dzień, czy wykorzystujesz w tym swoje zainteresowania i talenty... A Ty nie chcesz się przyznać do tego ! I tak jesteś dla mnie bardzo tajemniczy. Te kilka maili, w których napisałeś o sobie, to wszystko mało, mało, mało... Rozumiem, że w tak krótkim czasie i w taki sposób nie można się za wiele dowiedzieć o sobie. Czasem ludzie są ze sobą latami, a tak naprawdę nie znają się do samego końca.

Człowiek w rzeczywistości jest jedną wielką zagadką. To jest bardzo pasjonujące: poznawać się, odkrywać swoje pasje, zainteresowania, charaktery... Uczyć się siebie nawzajem !

O, hola, hola, ale się zagalopowałam ! To bardzo ważne sprawy, ale to już raczej dotyczy prawdziwego związku dwojga ludzi. No, a w związkach powinno być prawidłowością poznawanie się wręcz na wylot, nawet najczarniejszych zakamarków swojej duszy. Nie powinno mieć się przed sobą żadnych tajemnic (a rozmowy o seksie i otwartość w tych kwestiach powinny być sprawą zasadniczą). Tylko wtedy związek kwitnie, można go pielęgnować i rozwijać się w nim. Nie wiem, czy masz podobne zdanie w tym temacie ?! Ale nie omieszkam jeszcze dodać, że człowiek jest istotą wolną i nawet w związku (według mnie) każdy powinien mieć jakiś obszar przeznaczony wyłącznie dla siebie, w którym się realizuje ( nieobcy drugiej stronie oczywiście).

No cóż, przelotne znajomości... mnie również coś takiego nie interesuje. Mam za sobą bezsensowne małżeństwo trwające 4 lata, i potem związek z ojcem Cataliny trwający około 6-ściu lat (czy przestraszyłam Ciebie ?). I powiem Tobie, że ja z kolei nie potrafię być z osobą, która tylko myśli, że kocha, a wszystkie jej czyny świadczą przeciwko temu. Bycie w takim związku jest prawdziwą męczarnią. Porównałabym je nawet do samookaleczania się ! Ja tak nie potrafię ! Jak będziesz chciał, to kiedyś mogę trochę więcej napisać o tym, dlaczego tak się stało, a nawet dlaczego te związki w ogóle zaistniały. A może już nie będziesz chciał ?! To się okaże...

Jakby nie było, około 11 lat jestem sama. Dopiero od jakiegoś czasu tak naprawdę pragnę poznać kogoś, kto byłby bliski i drogi memu sercu i by moje uczucie było odwzajemnione. Trudno iść samemu przez życie, nie mając znikąd żadnego wsparcia. Z rodziną, to wiesz, jak jest czasami... Jej, ale mnie wzięło... już teraz jestem cichutko... czytam jeszcze Twój list... i odpisuję dalej...

Acha, Twój głos... hihihi... Ale się uśmiałam... niezły żartowniś z Ciebie... jesteś niemożliwy... Skąd takie pomysły? Uciekinierzy, brygady antyterrorystyczne... itd. A ja i tak Tobie nie wierzę. Sądzę, że z pewnością ładnie śpiewasz.

Moja mama ładnie śpiewała, jak była młoda i dalej ładnie śpiewa, choć oczywiście głos już trochę nie ten (w końcu ma swoje 78 lat). O cholerka (przepraszam), bo już mi się marzy, by usłyszeć, jak śpiewasz.

Arturo, piękna jest ta prezentacja, którą mi przesłałeś. Jak oglądałam ją po raz pierwszy, akurat weszła Catalina i przysiadła pełna zachwytów nad obrazami (ona zaczyna się ostatnio trochę interesować plastyką, stąd pociągają ją piękne obrazy, zwłaszcza słynnych artystów).
Przyznam się, że niezbyt poznałam tajniki dot. komputera i spraw z nim związanych (bardzo mało potrafię w tym zakresie). Patrząc na tekst pomyślałam najpierw, czy to nie jest jakiś wiersz, a potem zwróciłam uwagę na powtarzające się fragmenty i pomyślałam, że pewnie to słowa piosenki. Aż wstyd się przyznać, że dopiero na koniec się zorientowałam, że i muzyka jest w tej prezentacji. Przed chwilą wysłuchałam już w połączeniu z obrazem.Wszystko jest piękne, obrazy, muzyka, głos śpiewającego. Jestem zachwycona i dziękuję za to.

Miałam się gdzieś wybrać, ale zabrałam się za pisanie do Ciebie, bo wieczorkiem mogę paść "jak mucha" po dzisiejszym rannym wstawaniu. Na szczęście jutro idę na 11.00 do pracy a właściwie na 10.00, bo jedną godzinę oddaję koleżance.

Ale sobie dzisiaj pojadłam, aż Ci napiszę o tym. Ziemniaczki pieczone w piecyku były po prostu pyszniutkie. Ze świeżym masełkiem - po prostu mniam, mniam. Na pewno nie takie, jak z ogniska, ale też bardzo dobre. Do tego, jak już uruchamiałam piecyk, to przygotowałam prawdziwą "bombę". Nie wiem, czy jadasz i lubisz cukinię ?! Przygotowałam pokrojone ziemniaczki, cukinię, cebulkę, pomidorki, wszystko wyłożyłam na kilku kawałkach folii aluminiowej, przesypałam przyprawami, na wierzchu położyłam wiórki masełka, zacisnęłam w tej folii i... do piecyka ! Pomysł chwili i nie myślałam, że będzie takie pyszne. Będąc 6 dni tylko na surowych owocach i warzywach smakowało wyjątkowo ! Te aromaty po rozpakowaniu... po prostu rozkosz dla podniebienia...

A teraz wypadałoby wsiąść na rowerek i trochę na powietrze. Mam nadzieję, że nie pozwolę sobie, by mnie coś od tego odwiodło.

Z niecierpliwością (o kurcze) oczekuję dalszych słów od Ciebie. A może zechcesz przesłać mi jakąś swoją fotkę? Ucieszyłoby mnie to bardzo.

Wieczór zapowiada się cieplutki, więc życzę Tobie, by był dla Ciebie miły!

Juanita

czwartek, 29 listopada 2007


Od: Arturo
Data: 2006-08-17 14:12
Do: Juanita
Temat: Re: przeczytałam... teraz się narobilo...

Spokojnie... zastanów się, pomedytuj. Może odrobina szaleństwa nie zaszkodzi. Ja jestem Panna (tknięta) - przeczytaj, co to znaczy... Wg horoskopu chińskiego - Smok, wg azteckiego - Sosna.

A na zdjęciach - niezła z Ciebie "laska" !
Przesyłam Tobie załącznik.
Pozdrawiam - Arturo.

środa, 28 listopada 2007



Od: Juanita
Data: 2006-08-17 12:46
Do: Arturo
Temat: przeczytałam... teraz się narobiło...

Dzięki Arturo za maila.


Jestem już po pracy, przeczytałam i... aż nie wiem, co napisać... Każesz mi wybierać, a ja jestem przecież Bliźniakiem (one zawsze mają problemy z podejmowaniem decyzji)...

Potem coś napiszę (może dopiero wieczorkiem), bo jest ładny dzień i trzeba go dobrze wykorzystać.

Teraz mam zamiar spróbować, po raz pierwszy w życiu, upiec ziemniaki w łupinkach w piekarniku. Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie ?! "Chodzą" za mną już kilka dni, a w sumie od dziś skończył mi się czas wychodzenia z postu i mogę degustować różne smakowitości.

Miłego dzionka :)

Juanita

sobota, 24 listopada 2007



Od: Arturo
Data: 2006-08-17 08:08
Do: Juanita
Temat: Re: Och Ty...

Witaj !? Ay, que yo...?


Szanowna Pani raczy żartować ze swego biednego sługi... Cały czas uczymy się, jedno od drugiego. Nie posiadłem całej wiedzy i to mnie wręcz boli. Życia mi nie starczy, by ogarnąć ogromu spraw otaczających. Widzę nad sobą skrawek nieba a mam przecież świadomość ogromu wszechświata. Pokorę przed tym co poznałem - chęć walki o więcej. Są dziedziny, w których mnie przewyższasz i dziwne, że nie zdajesz sobie z tego sprawy ?!
Zobacz, kto nas otacza? Z iloma osobami można się wymienić myślą szerszą niż ciuchy, kuchnia i drobne plotki (z jednej strony) a alkohol, piłka nożna i seks (z drugiej) ? Choć o tym ostatnim rozmawiam też zupełnie swobodnie. Nie dziw się więc, że się tak uczepiłem Ciebie, bo nie zdajesz obie sprawy ze swojej wyjątkowości i wysokiego poziomu inteligencji (które do seksu są równieżnie zbędne - nota bene).

Ależ ze mnie tłumok - to z pewnością kobieca przekora !!

Po co Pani wiedzieć jakie studia ? Po co zawód ? A może jestem grabarzem ? Albo stoję z czapką pod kościołem ? Ukraińskie przysłowie mówi: "Jak nie pokocha na brudno, to i na czysto trudno".

Nie interesują mnie przelotne znajomości, tym bardziej, że przywiązuję się bardzo do partnerki, choć szanuję również jej wolę,włącznie z wolą dysponowania własnym ciałem i duszą oraz prawem do odejścia. Ja nie potrafię odejść, stąd moje postępowanie jest bardzo ostrożne a decyzja, raz wypowiedziana, decyzją ostateczną. Możesz teraz wybierać: dalej brnąć w tę znajomość, czy się wycofać do punktu wyjścia.
Co się tyczy wierszy - chętnie się robi to, co przychodzi łatwo. Nie potrafię robić wielu rzeczy a wiersze pisałem (w tajemnicy). Ponieważ rozstałem się z jedną dziewczyną a spotykałem następnie z drugą, nie mogły jej wpaść w ręce moje wiersze miłosne. W końcu zawsze można napisać nowe, prawda ? Nie we wszystkim w życiu miałem szczęście, ale to zupełnie inna historia - jak z filmu, czyli na inny wieczór...

Mój głos nie jest taki jak przed trzydziestu - czterdziestu laty. Zaśpiewać z gitarą mogę, lecz moja praca wymaga ciągłego mówienia i krtań mam jak u nauczyciela - emeryta.

Wyobrażam sobie ten popłoch w okolicy, gdybym zaśpiewał pod Twoim balkonem: tłumy uciekinierów na rogatkach miasta, brygady antyterrorystyczne i później w telewizji- "Szanowni Państwo. Przedstawiciel bin Ladena na Polskę wypowiedział swoje przesłanie !!!" - I kto by mi uwierzył, że to była aria dla Ciebie ?

Grę ze słuchu trzeba tak samo trenować jak grę z nut. Tego w żadnej szkole muzycznej nie uczą. A akordeon doczeka się swoich dni. Musisz tylko za nim zatęsknić...

Dziękuję za fotki - są świetne i... Wyłaź spod tego stołu !!

ciąg dalszy następuje:
Cóż to za praca, w której się pracuje od 5.3o do 16.3o ?! Toż to istny wyzysk - 11 godzin ! Czyżbyś dojeżdżała do rejonu Łodzi ? Czy jesteś pielęgniarką ? Czy to nie jest dla Ciebie zbyt męczące?

Mam nadzieję, że otwierasz załączniki przy moich e-mailach !!

Na przesłanych zdjęciach w ogóle nie widać między wami różnicy wieku. Zreszta, chyba mniej bym się tym przejmował. Mnie rozśmieszają nadchodzące e-maile od młodych kobiet, które przecież widzą, ile mam lat, lub od np. Karolyn, która jest kawalerem, lub Espinio, który twierdzi, że jest kobietą.


Wiedza tajemna - nie nazwałbym jej tym określeniem. Tajemnym jet dla nas to, czego nie poznaliśmy choć trochę, czego nie rozumiemy lub czego się boimy. W tych przypadkach, o których wspomniałem: jeżeli przyjmiesz, że wszelkie formy materii, są faktycznie formą energii, będącej w innym przedziale prędkości swojego ruchu i umieścisz w mianowniku zdarzeń, to nagle Huna (medycyna kahunów) okaże się, w swej teorii, prosta.
Żaden z prowadzących tego Tobie nie powie, bo zatraciłby nimb tajemniczości. Faktycznie, jeżeli się ma wolę i zdolność wyciszenia swojego poziomu energetycznego do poziomu poniżej
10 cykli/min (mowa o częstotliwości pracy mózgu), to możesz, do pewnego stopnia, kształtować energię własną. Ale to jest Tobie z pewnością znane po kursach jogi czy kształtowania osobowości.

Od czwartego roku życia swojej córki jesteś sama ? Chylę przed Tobą głowę. Ile trzeba samozaparcia i poświęcenia... Nie jesteś zwyczajną kobietą a zaczynam też wątpić, czy jestem wart Twojej znajomości.
Nie wymagałem byś do mnie dzwoniła, nie ośmieliłbym się. Twój SMS miał tylko oznaczać zgodę i czas. Wcale się nie gniewam a jak będę miał zamiar - to Cię uprzedzę. O.K. ?
Serdecznie pozdrawiam i niecierpliwie czekam na więcej.

Arturo


środa, 21 listopada 2007


Od: Juanita
Data: 2006-08-16 21:51
Do: Arturo
Temat: Och Ty...


Witaj również ponownie!

Proszę Pana, jak mam to rozumieć, że to niby ja mam Panu udzielać swej wiedzy. Toż to ja czytając Pana ciągle mam na myśli, że Pan taki mądry człowiek, wszechstronnie wykształcony, utalentowany, że to raczej ja miałabym się czego od Pana uczyć. Do tego nie zdradza Pan, jakie studia ukończył (chyba nie są tajemnicą?), jaki zawód wykonuje. Toż to ja może za prosta kobieta, żeby z Panem konwersować.

A tak prawdę mówiąc, by w wieku 17 lat mieć już na koncie 200 wierszy albo nawet ponad tę liczbę, to rzeczywiście niezwykłe zdolności miałeś już od młodych lat. Naprawdę talent i to chyba nie byle jaki, patrząc na wiersz, który napisałeś, gdy ja byłam sześcioletnią dziewczynką. Niesamowity. Te wyrażenia w języku matematycznym kładą mnie na łopatki. Ale masz głowę.

I to Twoje szczęście do przebywania, uczenia się w gronie uzdolnionych młodych ludzi.
Ja raczej takiego szczęścia nie miałam - zawsze w przeciętnych klasach Przeciętne dzieciaki, przeciętna, jeśli nie słaba, młodzież mnie otaczała. A co takiego się wydarzyło, że tyle wspaniałości zniszczyłeś za jednym zamachem? Co za burza w Twoim umyśle, czy emocjach je spowodowała? Oczywiście jeśli pamiętasz i chcesz o tym pisać.

Och Ty Śpiewaku. Może usłyszę kiedyś jakąś arię pod mym balkonem w Twym wykonaniu? :) Oczywiście przy dźwiękach gitary? Na pewno pięknie śpiewasz. Tyle nauki w szkole muzycznej za Tobą, tyle różnych kombinacji głosowych (solo i nie tylko), o których piszesz... Na pewno efekty są w postaci pięknie wyrobionego głosu. Z moim akordeonem, to trudna sprawa. Wymaga on porządnej konserwacji - poniewierał się tyle lat na strychu u mamy. Poza tym, ja grałam tylko z nut. Niestety ze słuchu nie potrafię nic zagrać. Nie potrafię również śpiewać, nad czym ubolewam.

A teraz proszę, powiedz, czym zajmujesz się zawodowo, nie bądź taki tajemniczy. Mnie się nie śpieszy do szukania nowych zagadek. Zresztą w Tobie pewnie jeszcze ich wiele.

Ale się wygłupiasz - ja i pisanie książek. Zastanawiam się ile i jakie błędy popełniam, pisząc te maile, a TY z takim pomysłem ?! Chociaż miło się czyta takie rzeczy i cieszę się, że odnajdujesz jakąś przyjemność w czytaniu wieści ode mnie. Ale Tobie muszę przyznać, że masz poczucie humoru.

Czy wydałeś własny tomik wierszy? A może niejeden? Na zakończenie wrzuciłam Ci dwie fotki z tegorocznego kursu lipcowego, na którym byłam. Może teraz się troszkę przestraszysz, bo tutaj już widać moje podkrążone oczy i niestety trochę zapuszczoną fryzurę. Myślę, że poznajesz, ale dla formalności: na jednej jestem w żółtej bluzce, na drugiej w bordowych spodniach. A teraz chowam się pod stół ;) i wysyłam...
Dziękuję za porcję humoru z ostatniego maila i jeszcze raz za piękne wiersze. Miłej nocy, dobrych snów, a jutro pięknego dnia! (ja swój zaczynam jutro ok. 4.40, bo na 5.30 idę do pracy - mam dyżur)

Juanita


wtorek, 13 listopada 2007


Od: Juanita
Data: 2006-08-16 20:34
Do: Arturo
Temat: Ach te kursy...


! Hola, Arturo !

Ayay, tyle listów od Ciebie ! Zaskoczyłeś mnie. I jak tu teraz odpowiadać. Chyba najlepiej po kolei.
Dziś pracowałam do 16.30, potem z córką poszłyśmy do miasta (szukać młynka do mielenia różnych ziarenek, nasionek). Do domu przywlokłyśmy się dopiero po 18.00. Trochę odsapnęłam i zasiadłam do kompika, spodziewając się jakiejś wiadomości od Ciebie. Nie pomyliłam się, a nawet otrzymałam więcej, niż się spodziewałam. Dzięki za te maile. Odkrywasz w nich coraz bardziej, jakim jesteś człowiekiem, chociaż do zawodu nie chcesz się przyznać. Jak mam Ciebie do tego skłonić? Śmiać mi się chce, z tego, jak napisałeś: "... widząc Was młodych... przy ognisku..." - przecież ja byłam najstarszą kobitką w tamtym gronie (babuszka)... ale zostawiam już tę sprawę.

Ale jesteś niemożliwy w ilości i różnorodności ukończonych kursów. I to wszystko z zakresu wiedzy "tajemnej", tak to nazwę. Ja w zasadzie mogłam tylko sobie pomarzyć, bo przeważnie brakowało mi kasy, by sobie móc pozwalać na takie nauki. Najwięcej na swoim koncie mam przeróżnych kursów i warsztatów jogi a dokładnie hatha jogi (wszystko ponad 15 lat temu, zanim urodziła się córka Catalina, która ma obecnie właśnie 15 lat).
Najbardziej byłam zadowolona z tych prowadzonych przez uczniów samego B.K.S. Iyengara, żyjącego jeszcze w Indiach mistrza jogi. To bardzo intensywna joga, ale taka mi właśnie odpowiadała. Kiedyś myślałam, że nigdy nie przestanę ćwiczyć, tak mnie to pasjonowało. Ale życie się zmieniło, jak Catalina przyszła na świat, to przyszły nowe obowiązki i brak czasu.
Ostatni raz byłam na takich warsztatach z włoską mistrzynią Gabriellą Giubilaro(uczennicą Donny Hollemen, która z kolei była uczennicą Iyengara), kiedy Catalina miała około 3 lat. A od jej 4-tego roku życia kolejne zmiany w życiu, bo od tego momentu zostałam sama z córką, więc czasu było jeszcze mniej na cokolwiek (a zwłaszcza na własne zainteresowania).
I tak wiele rzeczy w życiu zaprzepaściłam, jak tą jogę właśnie, jak muzykę klasyczną, którą się wówczas interesowałam...itp. Kiedy już zostałam bez sprzętu, to jestem bez niego do chwili obecnej i nawet płyt żadnych nie kupowałam. A komputer też jest w domu od niedawna.
Ale sobie ponarzekałam... hihihi... A właściwie to nie - tylko stwierdziłam fakty.Potem po drodze było trochę wyjazdów wakacyjnych na rebirthing, a jeszcze później trafiłam na kursy rozwoju duchowego (oczywiście, to nie jest związane z religią). Tych ukończyłam 4 stopnie. Wszystkich jest na razie 7, w perspektywie 10, ale prowadzący uważa, że ludzie nie są jeszcze na tyle dojrzali i przygotowani, by wejść na wyższe stopnie, więc nie prowadzi więcej ( na razie). To wszystko przeminęło.

Teraz jest jeszcze coś, ale powstałaby z tego maila zbyt duża lektura, gdybym o wszystkim pisała. Karate, Judo - widzę, że z Tobą kobieta może czuć się bezpiecznie. Dużo masz na koncie. Zdaje się, że widziałam kiedyś pokazy shotokan i nawet bardzo mi się podobało, jeśli teraz nie pomyliłam tego z jakąś inną jeszcze odmianą tego sportu. A kyokushinkai u Seniora Domingo trochę trenował mój braciszek, kiedy był piękny i młody. Kiedyś byłam u niego na zajęciach, bo potrzebowałam potwierdzenia hospitacji różnych dyscyplin rekreacji ruchowej. Żal mi było trochę tych ćwiczących, kiedy patrzyłam, jak oni musieli ciężko trenować.

Znowu mnie zaskoczyłeś, bo nie wiedziałam, że istnieje coś takiego, jak fizjognomika. To może dobrze, że nie mam dużych fotografii, bo aż strach, co Ty tam mógłbyś wykryć ;)... jak nawet Cyganki "dały nogę" :) Oczywiście żartuję, bo jestem, jaka jestem i już. I może to się komuś podobać, albo nie. I to już jego wtedy problem,
a nie mój.

"Obraz we mgle" - bardzo piękny wiersz, podziwiam Twoje zdolności twórcze. Dzięki za telefon, ale chyba nie jestem na tyle odważna, by pozwolić do siebie dzwonić. Może się odważę, ale na razie tego nie czuję (nie gniewaj się!). Tyle napisałam w tym mailu, że potrzebuję na chwilę oderwać się od komputera.

Na razie!
Juanita

Od: Arturo
Data: 2006-08-16 16:36
Do: Juanita
Temat: Abyś mnie nie zapomniała...

Miłego odpoczynku po pracy !

Arturo

sobota, 10 listopada 2007



Od: Arturo
Data: 2006-08-15 22:39
Do: Juanita
Temat: Re: Hmmm...


Ponownie witaj !
Ostatni list kończyłem w lekkim pośpiechu, gdyż potrzebowała mnie moja córka, Conchita (ta młodsza).
Śpiew, choć przepadam za nim, jest jedną z gorzej wychodzących mi rzeczy. Zazdrość (o coś!) jest mi prawie obca. Prawie, bo potrafię zazdrościć z całej duszy Caruso, Domingo, Pavarotti'emu, itd, itd. Nie mam też tyle czasu, co przed laty, kiedy w gronie przyjaciół śpiewało się godzinami solo, w duetach, czy tworząc doraźne chórki. Miałem w życiu dużo szczęścia, bo w klasie połowa koleżanek i kolegów była szczególnie uzdolniona muzycznie, sportowo, naukowo.
Zmuszano nas do ciągłej rywalizacji między sobą a także szukano przeciwników w innych szkołach czy powiatach. Toteż nikt z nich nie wiedział, że piszę wiersze. Nie umiem pisać na zamówienie a w owych czasach... I tak w 17-tym roku życia spaliłem ponad 200 wierszy w jeden wieczór ! Jak dotychczas, zupełnie przypadkowo znalazłem u matki 4, z czego jeden zacytuję Tobie na koniec. Pochodzi on z 1967-68 r.

Ostatni występ publiczny, grając na fortepianie, miałem na trzecim roku studiów. I był to występ szczególny. Od tamtego momentu nie miałem dostępu do fortepianu. Akompaniuję sobie czasem na gitarze, choć prościej nagrać siebie na tamę magnetofonową i śpiewać pierwszym lub drugim głosem ( czasem trzecim dla kawału ).

Uwielbiam akordeon ! To wrażenie, jakby się słyszało całą orkiestrę, taką mini. Szczególnie wychodziły dumki ukraińskie lub pieśni rosyjskie lub jedyną, którą znam gruzińską, "Suliko", do której napisałem tekst w języku hiszpańskim. "Kołokolczik" był mają pieśnią ulubioną, którą zazwyczaj kończyłem występy. Często akompaniował nam właśnie akordeon ! Wróć do tego instrumentu - z pewnością nie przestaniesz być fascynującą kobietą... a głupków nie należy brać poważnie.

Co robię zawodowo ? Nie powiem ! Kiedy przestanę być zagadką, poszukasz innej...

Teorię OW znam dość szczegółowo. Pierwszy opracował ją amerykański lekarz. Nie znam obecnej wiedzy w tym zakresie a chętnie, wsparty Twoją praktyką, spróbowałbym zastosować na sobie. Nie wiem jakie pokarmy czy płyny są zalecane. Mam nadzieję, że użyczysz mi swojej wiedzy. Co do jadłospisu, to jestem wszystkożerny, no... może nie wszystko pijący. Od roku, jak się domyślasz
z pewnością, jadam również to, co "łatwo, szybko i tanio".

Nie mam nic przeciwko temu, by wszystko o Tobie się dowiedzieć. Wręcz zżera mnie ciekawość, ale w zupełnie pozytywnym tego słowa znaczeniu. Boję się jednak, byś się nie wystraszyła i nie zerwała kontaktu. Wolę więc oddać inicjatywę w Twoje ręce (znów sorry za szczerość, ale nie potrafię grać ról ani kłamać).

Piszesz niezwykle sympatycznie, słowem lekkim a jednoczenie urozmaiconym.
Z przyjemnością odczytuję po kilka razy Twoje listy. Nie myślałaś napisać jakieś książki. Byłbym Twoim najwierniejszym czytelnikiem. A potem wydałbym ją.
Dobrej, spokojnej nocy a jeżeli nie zdążyłem - szczególnie miłego dnia.
Arturo

MIŁOŚĆ GENIUSZA


Tak w nanosekundach me myśli ku tobie -
- w mrokach Wszechświata, Supernowych błyskach -
- pędzą, ku tej jednej, jedynej osobie
jak nieskończona asymptota bystra.

Praukład miliardów - jednak zwarcia nie ma !
Gdyby scałkować - też miliony stałe.
Czy jest sprzężenie zwrotne - czy też mam mniemać -
- centrum pochłonęło twe extremum całe ?

Me serce rozbiłbym na kwarki nieśmiałe,
by w sieć bioprądów twych wniknąć głębinę...
Lecz waham się nieco - by to, co zostanie
w Styksie nie stopiło mnie... i moją winę.

Ach, przekaż część grupy obrotów, kochanie !
Wektorem układów resztę przeniknę...
Czekam, bo wiem ! To co tu dotrze - zostanie.
Spotęguję ! Teraz na mikron chwil - milknę.


środa, 7 listopada 2007

Arturo, dnia 2007.08.14

Witaj, Juanito !
        Kamień mi spadł z serca...Uff ! Rzeczywiście, to sformułowanie nie było zbyt mądre i mogło być różnie zinterpretowane. Ale widząc Was, młodych... przy ognisku... Trochę nostalgii się wkradło. Rzeczywiście wyglądasz tak "nastoletnio" a figurę masz boską.

        Widzę, że uczestniczysz w kursach. Ja również uczestniczyłem w wielu (np. samokontroli umysłu, reiki, hipnozy, itd), wszystkich nie pamiętam.
W niektórych uczestniczyłem po kilka razy, że mnie traktowano jak eksponat, np. kursy widzenia aury, bo sam mogłem zmieniać swoją aurę pod względem wielkości i barw. Po kursach Huny przez parę lat zajmowałem się bioenergoterapią, zresztą z niezłym  skutkiem. Aktualnie czas mi nie pozwala a po ostatnim leczeniu kobiety na odległość (250 km ) i jednoczenie Matki (150 km) musiałem zrobić przerwę. Po czterech miesiącach byłem zbyt energetycznie wyczerpany. Jeżeli będziesz miała ciekawy kurs na oku - daj znać !

        Nie da się ukryć na twarzy wieku... A po co ? Dobra twarz zawsze będzie piękna i będzie przyciągała. Masz dobrą twarz, choć ujęcia zbyt odległe, bym mógł zaangażować moją znajomość, sprzed lat, nauki o twarzy (fizjognomiki). Szczytem moim było wróżenie Cygankom w Barcelonie, kiedy to uciekły przerażone. Ale numer, prawda ?

        Co trenuję, raczej - trenowałem... 5 lat judo, 2 lata - karate shotokan i 14 lat karate kyokushinkai. Byłem instruktorem sportu karate i sędzią. W Alicante Klub Karate prowadzi Raul Domingo - mój uczeń. Nigdy nie przepadałem za "waleniem się", gdzie popadnie ale ludzie zmuszali. Poza tym była to przede wszystkim twarda droga życia.
        Cieszę się, że odpowiedziałaś. Każda sytuacja może mieć kilka znaczeń. Mój telefon: 034-147-980-342. Jeżeli będziez miała czas i ochotę, puść SMS-a z hasłem "Juanita" - oddzwonię, najszybciej jak to będzie możliwe.
Serdecznie pozdrawiam.
Arturo


OBRAZ WE MGLE


Cóż robić, gdy myśl ta
wciąż prześladuje ?
Tak w dzień, jak i w nocy
blisko cię czuję.
Nie mogę się oprzeć
uczuciu temu
i sięgam ramieniem -
- by sercu memu
dać ciepło twych piersi
i miękkość ciała...-
- I pustkę spotykam...
Gdzie uleciałaś ?

Twój obraz w oddali
mgłą zasłonięty...
Nie mogę jej rozwiać !
Jak klamrą spięty
marzeniem, wspomnieniem,
uczuciem, myślą...
Czy twoje ?... Ach, wiesz co !...
Choć uśmiech wyślą ?

Jak pragnę dostroić
naszych dusz strony,
by zagrać poemat
ten nieskończony !
Byś dała co święte !
Byś dała skrycie
i na tą chwileczkę -
- to znaczy - życie...






wtorek, 6 listopada 2007


Juanita, dnia 14.08.2006


! Hola !
Witam ponownie w ostatnim dniu mojego urlopu :(
Hmmm... A to mnie teraz zaskoczyłeś... Dzięki za Twoje piękne porównanie, ale bez przesady. Także bez przesady, jeśli chodzi o Ciebie. Przywołuję Cię do porządku !... No... Już.
        Z tego roku będę miała też fotki z kursu na którym byłam w lipcu, ale wpierw muszę je ściągnąć z netu. Niestety, na twarzy nie da się ukryć wieku :)
        Ładny wiersz, trochę w nim melancholii, trochę nadziei i jednocześnie trochę braku wiary. Taka MAX- KOPUŁA byłaby świetną sprawą na wiele problemów życia, ale niestety nikt za nas nie zrobi porządków w naszym życiu. Sami jesteśmy za nie odpowiedzialni. Jak sobie ułożymy życie, co z nim zrobimy zależy tylko od nas. I nawet, jak się pogmatwa, tylko my mamy wpływ na to, co dalej zrobimy. Temat to szeroki i wiele można o tym pisać.

        A teraz, "dotrzymując słowa", pochwalę Cię. Utalentowany z Ciebie chłopak i wszechstronny. Nie napisałeś mi tylko, co trenujesz i czy jeszcze trenujesz? Umiejętność śpiewu to piękna sprawa. Troszkę jej zazdroszczę tym, co potrafią. Do tego ten fortepian... ho, ho, ho! Czy jeszcze grywasz?
Czy na gitarze również? Średnia Muzyczna, to bardzo dużo. A co robisz zawodowo? Czy muzyka Ci się przydaje?
Przyznam Ci się, że ja również liznęłam odrobinę szkoły muzycznej ale tylko 3 klasy I stopnia. Było to dość późno, jak byłam w liceum, potem poszłam do szkoły dwuletniej w innym mieście i wtedy się "urwało". Żałuję, że nie skończyłam 4-tej klasy. Instrument niezbyt romantyczny, jak na dziewczynę, bo akordeon (był w domu). Od tamtej pory przestałam grać w ogóle.

        Co do OW dobrze się domyślasz. Podczas takiego czasowego powstrzymywania się od przyjmowania pokarmów z wyjątkiem wody i niektórych zaleconych ziół organizm odżywia się kosztem nie tylko niepotrzebnych, ale wręcz szkodliwych substancji: nadmiaru białka, tłuszczu, cholesterolu, zbytecznych i chorych komórek, pozbywa się toksyn... itd. Tutaj też można pisać całe elaboraty na ten temat. Podsumowując, to wspaniała droga do poprawiania własnego zdrowia i w tym celu to robiłam.
Wcześniej miałam na swoim koncie tylko kilka głodówek jednodniowych. Trzykrotnie stosowałam też trzydniową dietę sokową wg Tombaka. Świetnie się po tym czułam. To wszystko, co do takich kombinacji u mnie. No... poza tym, że kiedyś całe 10 lat byłam zagorzałą wegetarianką. Teraz jadam wszystko, ale zdecydowanie preferuję kuchnię jarską i na co dzień taką raczej stosuję (a najbardziej "prymitywizm kulinarny" - czyli, to co łatwo, szybko i tanio).

Ale wystarczy tej pisaniny, bo niedługo wszystko o mnie będziesz wiedział. Mam nadzieję, że skoro ja "dotrzymałam słowa", to i Ty odpowiesz na moje pytania.
! Buenas noches, Arturo !!
Juanita


niedziela, 4 listopada 2007


Arturo,  dnia 14.08.2006

Witaj, Juanito !
To nie jest tak, jak myślisz !!
Jestem załamany, bo stwierdziłem: "Jaki JA jestem brzydki !!"
Jesteś dokładnie jak, opisane przez Ciebie, rzeźby.
A teraz, powiedz mi moje dziecko, ile masz faktycznie lat ? Czy,
świadomie lub niechcący, nie podsunęłaś mi zdjęć swojej córki ?
Pozdrawiam   Arturo
PS. Mam nadzieję, że tekst: " to w takim razie już nie będę pisała"
to tylko żart ?! Słowa trzeba zawsze dotrzymywać !!!!!!!!!!!!!!!!!!

DESZCZOWY DZIEŃ

Dzień tu dzisiaj jest deszczowy.
Nawet myśli w locie mokną,
kiedy idą w ślad za tobą,
kiedy smętnie patrzę w okno.

I ożywia mnie nadzieja
(wiersz podpiera ją dość skromnie),
że gdy rzucisz wzrokiem w okno,
to pomyślisz czasem o mnie.

Deszcz ten zmywa brudy świata,
lecz rozmywa też nadzieje...
Zobaczyłem to po latach -
- wiatr tak robi, kiedy wieje !

Marzy mi się MAX - kopuła,
co pokryje nasze życie,
czas i przestrzeń nam posprząta -
- poukłada należycie.


sobota, 3 listopada 2007

Juanita, dnia 14 08.2006

        Aaaaaaa, to w takim razie już nie będę pisała, mimo, iż obiecałam!
Każdy ma swój gust. Jednemu podobają się szczupłe, drugiemu pulchniejsze...itd.

        Ale rzeźby są wspaniałe. To jest po prostu coś pięknego. Ta precyzja, te
kształty... Zastanawiam się, jak to jest możliwe. Dzięki za te piękne obrazy. Już nie mam śmiałości zapytać, czy może sam to fotografowałeś? Są naprawdę piękne.
Pozdrawiam
Juanita


Arturo dnia 14.08.2006



Juanito !

Dziękuję za zdjęcie...
Jestem załamany !! Arturo

PS. Przesyłam Tobie serię obrazów z rzeźbami.

niedziela, 28 października 2007

ARTURO    14 sierpnia 2006  godz. 16.34


Witaj, Juanito!
Bardzo ucieszyłem się, gdy zobaczyłem pocztę od Ciebie.
Niemniej jednak proszę, byś zawsze najpierw odpoczęła. Tym bardziej, że była to północ.

Pisząc wiersze jestem całkowicie rozluźniony. Wówczas albo wchodzę w stan emocjonalny, jaki jest niezbędny w danym momencie (szczególnie przydatne w pozycjach pisanych "na raty" - przeważnie ponad dwustronicowych) albo dostrajam się do pomysłu. I tak do końca nie wiem nic o szczegółach treści, która powstaje niejako sama.

Śpiewanie ? No cóż. Jestem z pokolenia, które musiało tworzyć muzykę, kiedy chciało przyjemnie spędzić czas. O MP3, czy Internecie nikt z nas nie słyszał! Tym bardziej, że   z
gotówką zawsze był problem. Śpiewanie solo czy chóralne nad jeziorem o zachodzie słońca powodowało niezatarte wrażenia, na zawsze pozostające w pamięci. Nieodłączną towarzyszką była wtedy gitara.
Średnia szkoła muzyczna w klasie fortepianu została ukończona niejako niechcący. Stąd upodobanie do śpiewu, choć głos już nie ten i wielu tekstów w języku hiszpańskim, ukraińskim, greckim, włoskim czy niemieckim po prostu nie pamiętam.

Ale się rozpisałem. Wybacz, że tekst jest trochę rwany, ale pracuję i często muszę się odrywać od komputera.
Sądzę, że Twoja (z pewnością wspaniała) córka, po przebytej anginie ropnej, powinna odczekać z dietą min. dwa tygodnie. Pomijając możliwe powikłania, które mogą się ujawnić w okresie rekonwalescencji, musi wrócić naturalna odporność oraz wydolność fizyczna.
To bardzo ciekawe, co piszesz o OW. Domyślam się, że dotyczy to "całkowitej diety leczniczej", która może trwać nawet ponad czterdzieści dni. Podziwiam Cię ! Nigdy nie miałem odwagi jej zastosować. Po diecie "lotników amerykańskich", którą stosowałem 3 tygodnie, byłem tak osłabiony, że problemem dla mnie było przejście ok. 300 metrów z pracy do domu ! W tym czasie spadłem na wadze ok. 18 kg. Z tego najciekawszy był ostatni "posiłek" dnia - 50-tka koniaku... Ale, mam nadzieję, że nie przesadzasz z tą dietą ! Kobieta musi mieć "troszkę tu i tam" (szczególnie "tam").

Co do Twojego zdjęcia... Byłoby chyba trochę sprawiedliwiej - Ty mnie już widziałaś (może lekko zamazanego). Mój e-mail: arturogonzales@com.es.
Przepraszam za formę hiszpańskojęzyczną, ale uwielbiam Hiszpanię, jako że jestem zmarzlakiem. Wytnij tylko wszystkich chłopów, bo będę zazdrosny.

Niech Ciebie nie urazi mój otwarty sposób wyrażania się, lecz uważam, że tak powinno być (z mojej strony). Żona odeszła w lipcu ubiegłego roku; podział majątku, poza dwiema nieruchomościami, dokonany. Sprawa rozwodowa we wrześniu. Nie spotykam się z żadną kobietą, by być w porządku (sorry za szczerość)do końca.

Ale masz lekturę. Może lepiej czytaj co drugi akapit !?
Serdecznie pozdrawiam i dobrej nocy (z pewnością przy tym zaśniesz).
Arturo 



sobota, 27 października 2007

JUANITA:
data: 13.08.2006

        Witam późnym wieczorkiem, a właściwie już nocką! "Nie narzekam" - to mi się podoba z tego, co napisałeś. No, nie tylko to.
        Też mi się wydaje, że pisanie wierszy jest jakimś wytchnieniem od codziennych zajęć, a nawet relaksem. Przecież w czasie tworzenia uwalniają się jakiś emocje, wchodzi się w jakieś inne stany. Jak to jest u Ciebie? Śpiewanie, treningi. Widzę, że w ogóle nie próżnujesz. Pisząc o ewentualnym braku czasu na relaks, miałam na
myśli bierny odpoczynek lub aktywny, typu spacery chociażby, wypady za miasto itp.         Ja niekiedy lubię poleniuchować trochę, poleżeć na słonku, czy pod drzewkiem, posłuchać śpiewu ptaków, muzyki łąki itp. Najwięcej czasu mam na to podczas urlopu. Niestety ten kończy mi się właśnie i w środę już do pracy.
        Czy możesz zdradzić, jakie piosenki lubisz śpiewać i co dokładnie trenujesz? Wydaje się to bardzo ciekawe.
        Co do mojej córki jest już w domu. Miała bardzo powikłaną anginę ropną i zapalenie oskrzeli. Nic jej nie pomagało, w końcu trafiła do szpitala (okazało się, że miała jeszcze jakąś bakterię oporną na działanie leku, który brała). Teraz już jest dobrze, poza tym, że straciła trochę odporności i jest nafaszerowana chemią ( myśli o głodówce).
        Moje spojrzenie na śmierć teraz też się trochę zmieniło w porównaniu do okresu przeszłego. Ale nie zmienia to faktu, że dla rodziny, to wielka tragedia. Kuzynka zostawiła trójkę małych dzieci (najmłodsze 7 m-cy). Trudna to sprawa dla młodego mężczyzny, który został sam z dziećmi, a musi pracować.
        Śpiąca jestem, ale jeszcze krótko o mojej diecie. Właściwie była to"głodówka lecznicza", zwana postem, a nawet Odżywianiem Wewnętrznym (OW) przez autora, który opracował zasady jej prowadzenia (Edward Miszurow-Rafalski). Napisałam "dieta", bo różni ludzie, różnie to przyjmują. Niekiedy mogą się nawet wyśmiewać, więc na ogół nie opowiadam o tym. Widzę, że Tobie mogę śmiało to napisać. Zamierzałam ją prowadzić 7 dni, ale skończyło się na 6-ciu o wodzie. Teraz jestem w okresie wychodzenia (najpierw rozcieńczone soki z marchwi, potem nierozcieńczone z marchwi i jabłka, a dzisiaj już z wielkim apetytem i smakiem zajadałam soczyste owoce (które zresztą uwielbiam). Jeszcze trzy dni takiego stopniowego włączania kolejnych produktów do jadłospisu.
        Zaciekawiło mnie, że próbowałeś różnych diet. Mógłbyś coś o tym napisać, jeśli znajdziesz trochę czasu? Ja też troszkę mam za sobą, ale to już może innym razem.
        Co do fotek, to mam trochę z tym problem. Nie mam aparatu cyfrowego, a ze skanerem mam coś nie tak. Jakieś fotki mam w komputerze z kursów, ogniska... ale raczej nie jestem sama na tych fotkach. Jeśli będziesz chciał, to coś ci poślę.
        Dlaczego masz nikłą nadzieję? Chociaż sama się dziwię, że odpisuję żonatemu facetowi (sorry za szczerość). Ale jak jest o czym pisać, to dlaczego nie? Trochę zaciekawiła mnie Twoja osobowość. Dobrej nocy, choć pewnie już smacznie śpisz.

Juanita







piątek, 26 października 2007

ARTURO data: 13.08.2006 godzina: 13:09

Witaj !
Nie przepraszaj, doskonale Ciebie rozumiem. Jestem
przekonany, że z córką będzie wszystko dobrze. To bardzo
przygnębiające - śmierć tak młodej osoby, jaką była Twoja
kuzynka. Uwierz mi, Ona jest tam szczęśliwa.
Wiesz, po 20 latach kontaktów z kulturą Wschodu śmierć ma
inne znaczenie a czas inny wymiar. Po prostu - pierwsze nie
istnieje a drugie jest pojęciem czysto umownym.
Nie wszystkie moje wiersze są smutne. Po Twojej poczcie sam
zajrzałem do swojego profilu ! No nie, prawie wszystko się
zgadza... Potem zajrzałem do Twojego. Też masz "wady", ale
sympatyczne. W ogóle bardzo mnie zaskoczyłaś tym
stwierdzeniem.
Odpoczywam pisząc wiersze, śpiewając ulubione piosenki,
trenując, itp. Opiekuję się też Mamą i ojczymem w miarę
możliwości i ich potrzeb. Nie narzekam i potrafię czekać,
zachowując stoicki spokój...
Ciekawe, jaką dietę stosujesz? Wypróbowałem kilka - od b.
drastycznych po spokojne, trwające np. dwa lata. Dało mi
to dużo do myślenia.
Jesteś interesującą osobą o głębokim umyśle i "lekkiej"
ręce.
Szkoda, że nie ma Twojego zdjęcia, bo twarz jest jak książka
(jeżeli się umie czytać a ja z tego żyję). Mam nikłą nadzieję, że
odpiszesz.
Serdecznie pozdrawiam - ARTURO

środa, 24 października 2007

JUANITA data: 13.08.2006 godzina: 11:45

Witaj Arturo!
Przepraszam, że jakiś czas się nie odzywałam. Miałam troszkę
urwania głowy (córka w szpitalu, nagła śmierć i pogrzeb
mojej najlepszej {39-letniej} kuzynki, pobyt siostry z synem
u mnie i sporo zachodu wokół diety, którą sobie robiłam
{właściwie, to ona jeszcze trwa}).
Dziś mam trochę czasu, chociaż po południu wyprawa do mamy.
Co do poezji, to nigdy wcześniej nie czytywałam jej, więc
nie znam się za bardzo. Ostatnio jednak zdarza mi się nieraz
poczytać jakieś wiersze. Może nie rozumiem ich do końca,
jednak zdarza się, że jakoś mnie poruszą, coś mnie w nich
uderzy, coś zastanowi.
Zajrzałam jeszcze raz do Twojego profilu. Masz ciekawe wady.
Uznałabym je raczej za zalety, bo przecież człowiek, który
nic nie robi, do niczego nie dąży, nie tylko nie rozwija
się, ale jest pusty w środku i po prostu nic sobą nie
reprezentuje. Chyba, że pochłania Cię to w takim stopniu, że
wręcz brak Ci czasu na relaks, wtedy należałoby się nad tym
zastanowić.
Miłej niedzieli mimo deszczowej aury.
Juanita

poniedziałek, 22 października 2007

ARTURO
data: 8.8.2006

Witaj !
Wiersz rzeczywiście trochę smutny a może nie - jeżeli
spełnił swoje zadanie i sprowokował odpowiedź. W obecnych czasach tylko osoby o szczególnej wrażliwości reagują na poezję. Pozdrawiam i do "zobaczenia" (jeśli masz ochotę utrzymać ze mną kontakt).
Arturo

niedziela, 21 października 2007

JUANITA (czyt. huanita) data: 07.08.2006 godzina: 23:49

Ciekawe i zastanawiające... ale smutne.
Pozdrawiam
Juanita



sobota, 20 października 2007

INTERNETOWA MIŁOŚĆ

ARTURO
data: 07.08.2006

WITAM  I... ŻEGNAM


Ile razy w swym życiu
wypowiedziałaś te słowa
"WITAJ" (lub inne na zbyciu)
i "ŻEGNAJ" ? I znów od nowa
czas ulatuje, podobnie zdarzenia...
Przyjście... Odejście...
Tu nic się nie zmienia,
choć czasem je pieści
dziwne słowo - "Amen".
Niech się tak stanie !
To, zapowiedziane
na zawsze rozstanie,
zostawia smutek w pamięci...
Pytanie do Boga !! Jeśliś taki miłosierny,
czy czasem Cię nie nęci
zostawić tylko "WITAJ" swoim wiernym ?


Bo najgorsze rozstania,
rozdzierające duszę i ciało,
jak deszczu pożądające powitania...
I tu... i to... by się chciało,
bez tej obawy i bez cierpienia,
że zaraz to minie !
Znikąd zbawienia...
Ten Czyściec nie zginie...
Tak, Czyściec, bo trudno
pojąć, by inny był tak okrutny !
I snuje się za mną widmo,
po "WITAJ" mówi: -Już bądź smutny.-
Więc żal mam do Boga, widma i ludzi !
"WITAJ I... ŻEGNAJ" mówię zarazem...
Czas cicho szepnął, bym się nie łudził...
Tak to wspomnienia żyję obrazem...